Nie cierpimy kleszczy – to fakt, z którym raczej nikt nie dyskutuje. Prawdopodobnie mogę nawet śmiało użyć określenia, że WSZYSCY mamy z nimi problem i zdecydowanie nie żywimy do nich pozytywnych uczuć. Pomimo że mają swoje miejsce i funkcję w naturze, to skupiamy się zazwyczaj na ich chorobotwórczej działalności wobec nas i naszych Psów. Powszechna wiedza o chorobach, które przenoszą oraz ich konsekwencjach jest wystarczającym powodem, żeby chronić się przed nimi, najlepiej jak tylko możemy. Kleszcze to pajęczaki należące do podgromady roztoczy, które są obligatoryjnymi pasożytami kręgowców, co oznacza, że aby żyć muszą żywić się wysokobiałkowym posiłkiem z krwi ptaków, jaszczurek czy ssaków. Przechodzą 3 stadia rozwojowe (larwa, nimfa, postać dorosła), a każde z nich przebiega prawidłowo, jeśli krwiste posiłki są dostarczane w odpowiednim czasie. Im starszy i większy kleszcz, tym większy żywiciel będzie mu potrzebny, a więc larwa będzie żywić się krwią myszy, szczurów czy małych ptaków, natomiast postać dorosła kleszcza potrzebuje jako żywiciela dużą ofiarę — dosłownie i w przenośni jelenia… lub inne duże zwierzę. Przeciętny kleszcz żyje około 3 lat. Samica kleszcza jada 3 razy w życiu, samiec zazwyczaj 2, a po każdym posiłku samodzielnie odpadają od swojego żywiciela, zagrzebują się w bezpiecznym miejscu i czekają na swoje przeobrażenie do kolejnego stadium życia. Choć badania nad kleszczami i sensem ich życia ciągle trwają, pojawiają się apokaliptyczne teorie mówiące, że ich celem jest po prostu wykończenie przenoszonymi chorobami niektórych gatunków zwierząt. W ekosystemie pełnią powiem funkcję regulującą – przenoszą choroby, które mogą wpływać na osłabione osobniki i tym samym ograniczają liczebność wybranych organizmów. Jednak natura ma też swoje korzyści w tych pajęczakach. Szczególnie kiedy są najedzone krwią, a zatem lepiej widoczne, stanowią dobry posiłek dla mrówek i chrząszczy, choć nie gardzą nimi również większe zwierzęta jak kury, ropuchy, czy niektóre ptaki.
W Polsce występuje około 20 gatunków kleszczy, a dla niektórych z nich łagodna zima nie ma wpływu na ich liczebność wiosną. To przede wszystkim duża ilość pierwszych żywicieli reguluje ich ilość, która dla nas i naszych Psów ma znaczenie w przyszłości. W przypadku kleszczy, jak pisałam wcześniej, pierwszymi żywicielami są gryzonie, a ich populacja jest natomiast regulowana przez dziki, które skutecznie niszczą kryjówki i zimowe schronienia gryzoni. Obecna tendencja do masowego pozbywania się dzików może więc spowodować, że większa ilość kleszczy zostanie dla nas i naszych Psów … Nie czas jednak na politykę, zajmijmy się sposobami ochrony naszych Psów przed kleszczami.
Chronimy nasze Psy przed kleszczami, bo boimy się chorób, które mogą przenosić, czyli babeszjozy, boreliozy czy erlichiozy oraz innych powikłań pokleszczowych szczególnie widocznych w zakresie reumatologicznym, czy neurologicznym, czyli tak naprawdę powinniśmy zdawać sobie sprawę, że chronimy nasze Psy przed konsekwencjami, jakie mogą przynosić kleszcze. To ważne, bo niejednokrotnie słyszy się narzekania opiekunów, że Pies przecież jest odpowiednio zabezpieczony, a i tak po spacerze przynosi pasażerów na gapę. Trzeba pamiętać, że wszelkie metody „zabezpieczenia Psa przed kleszczami” nie powodują, że nasz Pies ich nie będzie w ogóle miewał. Te poważne choroby odkleszczowe, o których wcześniej była już mowa, mogą doprowadzić nawet do śmierci naszego Zwierzaka. W dodatku aktualnie nie ma konkretnie sprecyzowanych miejsc w Polsce szczególnie zagrożonych daną chorobą, a kleszcze szybko się przemieszczają, dlatego możemy spodziewać się kleszczowego niebezpieczeństwa na terenie całego kraju. Szczególnie aktywne godziny żerowania kleszczy są wcześnie rano i wieczorem, a wynika to z faktu, że szanowne kleszcze nie lubią się smażyć na słońcu, więc podczas słonecznych godzin chowają się i oszczędzają energię na późniejsze polowanie. Jestem pewna, że zdecydowana większość psich opiekunów już wybrała i stosuje konkretną przeciwkleszczową ochronę u swojego Psa. Niestety, cokolwiek wybierzemy, musimy pamiętać, że nie ma sposobu idealnego zabezpieczenia. Do wyboru najczęściej mamy: krople, obroże, tabletki, preparaty w rozpylaczu oraz profilaktyczne szczepienie przeciwko chorobom odkleszczowym, oraz wszelkie sposoby naturalne.
acznijmy od profilaktyki, czyli szczepienia przeciwko boreliozie, no właśnie … niestety aktualnie dostępna jest szczepionka jedynie przeciwko boreliozie, ciągle czekamy na dobrą ochronę przed babeszjozą, która może mieć poważniejsze konsekwencje dla naszego Psa. Wracając do szczepionki przeciwko boreliozie, to warto zastanowić się nad taką formą ochrony dużo wcześniej, niż zaczyna się okres kleszczowej inwazji. Szczepieniu mogą być poddane Psy powyżej 12 tygodnia życia, łącznie z ciężarnymi Suczkami. Szczepionka jest trójetapowa, drugą dawkę podaje się po upływie 3-5 tygodni od pierwszej, a trzecią po 6 miesiącach od podania drugiej. Konieczne jest coroczne szczepienie przypominające organizmowi o nabytej odporności. Szczepionka jest naprawdę skuteczna, gdyż w przypadku ugryzienia kleszcza, ten natychmiast pobiera przeciwciała od Psa, a więc zostaje zahamowane dalsze nosicielstwo borelli. Oczywiście przed szczepieniem powinniśmy sprawdzić, czy nasz Psiak jest zdrowy, bo tylko taki może być poddany wstrzykiwaniu przeciwciał.
W zasadzie wszystkie preparaty przeciwkleszczowe, jakie są dostępne na polskim rynku, mają działanie silnie odstraszające i kleszczobójcze. Krople aplikowane w okolice między łopatkami czy wzdłuż linii kręgosłupa wchłaniają się przez skórę, a potem uwalniają przez gruczoły łojowe, najczęściej powodując paraliż kleszcza. Substancjami aktywnymi w tym przypadku są fipronil, permetryna, amitraza i diazinon. Są to organiczne związki chemiczne stosowane jako pestycydy lub inne środki owadobójcze najczęściej w celach rolniczych i hodowlanych. Wszystkie z nich są toksyczne dla wieku gatunków zwierząt (owady, ryby, niejednokrotnie też ssaki). Niektórym te informacje mogą dość mocno przeszkadzać w korzystaniu z tej formy zabezpieczenia przeciw kleszczom i nie ma co się dziwić – istnieją odnotowane przypadki poważnych zatruć, a nawet stanów śmiertelnych u Psów i kotów po ich zastosowaniu. Nie bez powodów producenci zalecają, aby przez co najmniej 24h nie dotykać Psa w zakrapianej okolicy oraz aby nie miał kontaktu z wodą i kosmetykami do kąpieli przed podobny czas. Takie krople, jeśli są prawidłowo dobrane do masy ciała Psa, powinny wystarczyć jako zabezpieczenie na okres 4 tygodni.
Innym zabezpieczeniem przeciwko kleszczom mogą być podobnie, lecz znacznie dłużej działające obroże nasycone środkami odstraszającymi i kleszczobójczymi (5-7 miesięcy działania). Mechanizm działania jest podobny jak w przypadku kropel, choć substancje czynne bywają inne (flumetryna, propoksur, imidaklopryd) to niestety są równie toksyczne i mogą być szkodliwe jak te stosowane w kropach. Dodatkowym problemem w niektórych przypadkach może być nieprzyjemny zapach obroży, który o ile Psiakom nie dokucza aż tak bardzo, to ich opiekunom już znacznie.
Kolejnym sposobem zabezpieczania Psa przed atakiem kleszczy jest podanie mu tabletki o działaniu kleszczobójczym działającej przez około 12 tygodni. Mimo że te specyfiki są stosunkowo niedługo na rynku, a substancja czynna w nich zawarta jest nowością (fluralaner, afoksolaner, sarolaner), to już zdążyły dostać bardzo niekorzystne opinie (w szczególności ta najpopularniejsza). W USA i Holandii od 2014 roku regularnie obywają się manifestacje opiekunów Psów w związku z bardzo dużą ilością przypadków zachorowań po podaniu tego specyfiku – mowa tu o objawach neurologicznych, atakach epilepsji, zaburzeniach równowagi, nadmiernym ślinieniu się, braku skupienia i wielu innych. Zdarzyły się również przypadki śmiertelne. Komitet ds. Leczniczych Produktów Weterynaryjnych Europejskiej Agencji Leków (EMA) wydał jednak pozwolenie na stosowanie tej, najpopularniejszej tabletki przeciwkleszczowej w całej UE, wygłaszając oficjalny raport mówiący o przeważających korzyściach jej stosowania w stosunku do ryzyka, jakie to stosowanie ze sobą niesie. Decyzja ciągle należy do nas. Oczywiście jest szansa, że w grupie Psów, u których zastosowano ww. tabletkę i skończyło się to dramatycznie, nie wykryto wcześniej ukrytej choroby, co miało kluczowe znaczenie w sprawie. Być może podanie tabletki przeciwkleszczowej o określonym składzie w połączeniu z ich niezdiagnozowaną wcześniej chorobą miało właśnie tak straszne skutki. Badania trwają i niebawem będziemy wiedzieć coraz więcej o tej metodzie zabezpieczania przed chorobami odkleszczowymi naszych Psów.
Kolejną metodą są spraye, rozpylacze i olejki, które dzięki swojemu zapachowi mają odstraszać kleszcze. Często są produktami naturalnymi, opartymi o substancje zapachowe pochodzenia roślinnego i możemy je stosować przed każdym wyjściem na spacer. Polecane są jako dodatkowa forma zabezpieczenia przed kleszczami, bo działają jedynie odstraszająco, a nie bójczo. Jednak dostępne są również spraye, które w swoim składzie mają substancje biobójcze i w związku z tym mogą mieć uczulające czy też nawet trujące działanie na nasze Psy.
Co do naturalnej ochrony przed kleszczami to najskuteczniejszy w odstraszaniu ich jest czystek kreteński i wrotycz pospolity. Ten pierwszy możemy podawać Psu w formie naparu lub wysuszonego proszku, z kolei wrotycz stosowany doustnie może mieć działanie toksyczne, więc używamy go w formie spryskiwanej na sierść. W naturalnych olejkach czy sprayach często stosowane są: lawenda, trawa cytrynowa, aloes, cytronela, goździk, szałwia, mięta, rozmaryn, tymianek i melisa, co pozwala nam na zrobienie naparu lub wysuszenie odpowiedniej mieszanki ziół domowym sposobem i użycie ich w celu odstraszacza na sierść Psa. Taka forma zabezpieczania zarówno Psa, jak i siebie z pewnością jest metodą naturalną, nieinwazyjną i niewywierającą negatywnego wpływu na organizm.
Stosowanie wszelkich metod zabezpieczających przed kleszczami i chorobami przez nie przenoszonymi nie zwalnia nas z OBOWIĄZKU bycia czujnym. Oczywiste jest, że po każdym powrocie do domu po spacerze, w czasie kiedy kleszcze mają „swój dobry czas” (niestety czasem jest to okres od lutego do listopada) powinniśmy uruchamiać „AKCJĘ KLESZCZ” polegającą na dokładnym sprawdzeniu sierści Psa (oraz swojej skóry) i ewentualnym pozbyciu się dreptających po nas paskudztw. Jeśli zauważymy kleszcza, któremu udało się wbić w naszego Psa, to obowiązuje nas zasada „im szybciej, tym lepiej” - usuwamy zatem jak najszybciej delikwenta ruchem wykręcanym i pewnym (dobrze wyciągnięty kleszcz da nam delikatny dźwięk i odczucie kliknięcia), nie smarujemy niczym wcześniej skóry Psa, nie szarpiemy i nie grzebiemy w ranie pozostałej po usunięciu (zrobi się strupek i reszta kleszcza sama odpadnie, ale jeśli nie możesz się tego doczekać to, zabierz Psa do lekarza weterynarii, aby zrobił to profesjonalnie). Mimo zagrożeń, jakie na nas czekają w tym kleszczowym okresie, życzę Wam pięknych i aktywnych spacerów oraz czujności i sprytu w wyłapywaniu z sierści tych bestii, na które żadna z dostępnych metod zabezpieczenia nie była wystarczająca …
Comments